Były to rodzaje kapuśniaku, a właściwie kartofle zarzucane kiszona kapustą i gotowane razem z domieszką warzyw, z czego finalnie powstawała gęsta papka. Zwykły kapuśniak, nazywany „ślepym”, podawano osobno do tłuczonych ziemniaków albo z dusichą, prażokami okraszonymi słoniną lub boczkiem. Ponadto rozmaite bigosy, gołąbki, no i kiszona kapusta na surówki. Nic więc dziwnego, że w Łodzi krążyło określenie „kapuściara” na osoby zajadające się – często z konieczności – tymi przysmakami. W wielu wspomnieniach robotniczej Łodzi obok worka kartofli pojawia się także beczka z kiszonką, stojąca w przedsionku, jako podręczny, żelazny zestaw kulinarny. Co więcej, nawet w powojennych dekadach XX w. krążyła wśród mieszkańców bloków szatkownica do kapusty i w gronie sąsiedzkim szykowano zimowe zapasy kiszonej kapusty.