Agata Hermanowicz urodziła się w Łodzi i wychowywała na Widzewie. Dziergać zaczęła już w szkole podstawowej. – Miałam zajęcia praktyczno-techniczne i to właśnie podczas nich uczyłam się podstawowych ściegów. Robiłam różne ubrania, ale nie wydawało mi się to zbytnio ciekawe – mówi Agata.

POLECAMY

Łódź jest pępkiem świata. Te miejsca wyglądają identycznie jak Londyn, Nowy Jork, Paryż... [ZDJĘCIA]

Restauracje w Łodzi, za którymi tęsknią łodzianie! Zniknęły z kulinarnej mapy bezpowrotnie [ZDJĘCIA]

Dopiero wiele lat później zobaczyła w Internecie, jak w interesujący sposób wykorzystywać szydełko. Spodobało jej się, że przy jego pomocy można tworzyć m.in. trójwymiarowe zabawki, torebki oraz pufy.

Niezbędna precyzja

Od 2014 r. stara się rozwijać swoją markę – Zwooczki – i regularnie dzierga. Jej zdaniem nie potrzeba do tego zajęcia zbyt wiele. Wystarczy kilka szydełek w różnych rozmiarach i włóczka. Agata najczęściej używa bawełnianej, bo taka jest bezpieczna dla dzieci, nie mechaci się i nie tworzy na swojej powierzchni żadnych paprochów. Przydają się także różne gadżety, np. plastikowe oczka, noski i kokardki. – Potrzebne jest jeszcze wypełnienie. Ja akurat stosuję syntetyczny puch, który można prać razem z zabawką. Dzięki temu maskotka jest trwalsza i bardziej higieniczna – tłumaczy.

Agata tworzy m.in. misie, króliczki i renifery. Zrobienie jednej zabawki zajmuje jej od 2 do 15 godzin. Wszystko zależy od konkretnego projektu. – Na pewno dłużej trwa robienie większych prac, np. lalek, a krócej – breloczków. W ciągu miesiąca powstają trzy albo cztery zabawki – zaznacza.

Dzierganie wymaga przede wszystkim precyzji i zaangażowania. Czasem można sobie pozwolić na większą swobodę, dlatego Agata szydełkuje, oglądając serial. Innym razem potrafi tak bardzo skupić się na tworzeniu, że siada z włóczką w kącie swojego pokoju i zapomina o całym świecie. – To zajęcie bardzo wciąga i tak naprawdę umila czas. Można szydełkować w poczekalni u lekarza, na przystanku, w autobusach, tramwajach i w wielu innych miejscach. Zdarzało się, że jadąc pociągiem, prawie przegapiłam stację i wysiadłam w ostatniej chwili.

Klakier ze Smerfów i Jurek Owsiak

Jej zabawki są naprawdę urocze, więc klienci mają w czym wybierać. Zdarza się jednak, że mają specjalne życzenia i proszą o spersonalizowane projekty. Agata robiła już kota Klakiera ze „Smerfów”, złotego konia czy zwierzaka z wyszytym konkretnym imieniem.

– Czasem robię też lalki na podobieństwo jakiejś osoby ze zdjęcia. Cieszy się to sporym powodzeniem, dlatego próbuję swoich sił, jednak to dużo bardziej wymagające zajęcie – podkreśla.

Agata wspiera również Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Z jej okazji przygotowuje maskotki na podobiznę Jerzego Owsiaka i wystawia je na aukcjach na Allegro. W zeszłym roku jedna z lalek została sprzedana za 2,5 tys. zł!

Dla początkujących

Choć na samym początku tworzenie maskotek może wydawać się skomplikowane, warto spróbować swoich sił. – Każdy, kto zna chociażby podstawy szydełkowania, poradzi sobie – przekonuje Agata. – W Internecie jest mnóstwo wzorów, którymi można się inspirować. Kluczem do sukcesu są cierpliwość i chęć nauki oraz doskonalenia się. Trzeba próbować i nie bać się, a efekty sprawią satysfakcję i zachęcą do robienia kolejnych zabawek. Z biegiem czasu pomysły na następne projekty same zaczną wpadać do głowy.

Agata ma wiele pomysłów na kolejne prace. W przyszłości chciałaby stworzyć własne wzory i projekty maskotek, które umieściłaby w zbiorze instrukcji dla osób zaczynających swoją przygodę z amigurumi.