Przyjezdne zaczęły od dobrej zagrywki. Zespół Grot Budowlanych Łódź miał problemy z przyjęciem, a przez to Calcit miał łatwe piłki do ataku. Wynik łodziankom „odjechał” (1:5). Nie pomogły szybkie ataki Małgorzaty Lisiak. Jakby nieobecna była MacKenzie May. Słowenki dobrze ustawiły obronę i postawiły szczelny blok. Kiedy strata urosła do ośmiu punktów (7:15) można było się zacząć martwić. Gra łodzianek poprawiła się, dopiero kiedy na zagrywkę weszła Sobiczewska. Jej mocny serwis wręcz odmienił losy spotkania. Grot Budowlani Łódź zaliczyli niesamowitą serię punktową i wyrównały. Po zaciętej wymianie piłek gospodynie, w ostatnim momencie wyszły na prowadzenie. Dobrze zagrała Lijewska, a Mitrowić postawiła blok. Łodzianki miały piłkę setową, którą ponownie wykorzystała Mitrowić.

W drugim secie to łodzianki od początku przejęły inicjatywę na zagrywce. Tym razem w roli głównej Lijewska. Grot Budowlani Łódź złapali wiatr w żagle. Szybko zrobiło się 9:3. Gospodyniom wychodziło wszystko. Nawet ataki z nie najlepiej rozegranych piłek. Przyjęcie też się poprawiło. Na wyższe obroty weszła Mitrović, która kontynuowała dobrą grę z końcówki pierwszego seta. Niebiesko-biało-czerwone szły jak burza. Prowadziły już 16:7, co wybiło z rytmu Słowenki, które musiały ratować się czasem. Losów tego seta nie sposób było już jednak odwrócić. Łodzianki wygrały do 17.

W trzeciej partii żadna ze stron nie chciała spuścić z tonu. Słowenki miały nóż na gardle, więc uporządkowały grę. Szczególnie groźna dla Grot Budowlanych Łódź była Sara Najdič. Dopiero po kilku chwilach łodzianki wyszły na dwupunktowe prowadzenie. Zdobywanie punktów nie szło już tak gładko, jak w trzeciej partii, ale sukcesywnie gospodynie stawiały na swoje. Przewaga rosła (14:9). Znów kilka punktów na swoje konto zapisała zagrywką Sobiczewska. Słowenki całkowicie się zatrzymały i oddały pole łodziankom, coraz częściej się myląc. Ostatecznie gospodynie wygrały trzeci set do 17, a całe spotkanie 3:0.

Grot Budowlani Łódź — Calcit Kamnik

3:0

(25:22, 25:17, 25:17)