Mecz zaczął się zgodnie z planem - od mocnego uderzenia i szybkiego wyjścia na prowadzenie. Bielszczanki potrzebowały czasu, żeby zacząć stawiać opór. Z czasem poprawiły swój styl gry i zaczęły pewniej atakować. Gra zrobiła się przez to nieco bardziej emocjonująca. Ale wtedy łodzianki uruchomiły swój blok, przez który już tak łatwo przyjezdne nie mogły się przebić.
Można powiedzieć, że blok to element, który jest znakiem rozpoznawczym drużyny z Łodzi. Drugim jest zagrywka. I to właśnie dobry serwis pozwolił wygrać kolejny set. ŁKS znów wyszedł na prowadzenie, po stronie BKS zaczęło robić się nerwowo, a co za tym idzie zaczęło się pojawiać coraz więcej błędów. A na tym poziomie rozgrywek błędy kosztują bardzo dużo. Łodzianki bezlitośnie wykorzystywały prezenty od przeciwniczek, czego efektem była kolejna zdobyta partia.
Siła spokoju
Nieco więcej emocji oglądaliśmy w trzeciej odsłonie spotkania. Przyjezdne niespodziewanie wyszły na prowadzenie. Problemy ze znalezieniem boiska po stronie przeciwniczek miała nawet Valentina Diouf. Na szczęście Łódzkie Wiewióry już po raz kolejny w tym sezonie pokazały, że potrafią grać również pod presją. Zagrywka Witkowskiej pozwoliła wyrównać i wyjść na prowadzenie. Wtedy znów zaczęły się kłopoty Bielszczanek, a ŁKS pewnie zmierzał do zwycięstwa. Kropkę nad i swoim atakiem postawiła Lana Scuka.
Teraz rywalizacja przeniesie się do Bielska. Jeśli ŁKS wygra drugi mecz, zostanie od razu finalistą mistrzostw Polski. Jeśli jednak noga łodziankom się podwinie, rywalizacja wróci do Łodzi. Półfinały Tauron Ligi rozgrywane są do dwóch zwycięstw.
ŁKS Commercecon Łódź - BKS Bielsko-Biała
3:0 (25:20, 25:19, 25:22)