W tym wypadku nie ma mowy o żadnych złośliwościach, bo rzecz dotyczy prawdziwego mistrza teatru, który zagrał 900 ról i wyreżyserował na wielu scenach ponad 200 spektakli zaliczanych do klasyki dramatu. Był mistrzem słowa i cenionym pedagogiem oraz legendą polskiego teatru. Jego artystyczna przygoda z Łodzią miała jednak dość pechowy przebieg…
Victoria bez zwycięstwa
Nie pomieścimy w tym artykule nawet cząstki bogatej biografii mistrza Zelwerowicza, który urodził się w Lublinie 14 sierpnia 1877 r. Pochodził z rodziny o tradycjach patriotycznych. Jego ojciec był lekarzem i brał udział w powstaniu styczniowym, za co został zesłany na Syberię. Po jego śmierci Aleksander wraz z matką przeniósł się do Warszawy, gdzie w 1886 r. rozpoczął naukę w rosyjskim IV Gimnazjum Męskim o profilu klasycznym. Nie udało mu się zdać egzaminów, więc zapisał się do Szkoły Handlowej Ludwika Kronenberga, ale ciągnęło go do teatru. Za jego sceniczny debiut uznaje się udział w „Komedii omyłek” Szekspira wystawionej w 1896 r. w warszawskim cyrku przez zespół Michała Wołowskiego. Dwa lata studiował literaturę i nauki społeczne w Szwajcarii. Kiedy w 1899 r. przyjechał na wakacje do Polski, rozpoczął pracę w teatrze łódzkim i nigdy już nie wrócił na studia. To było pierwsze spotkanie z naszym miastem. W Łodzi występował zarówno w epizodach, jak i większych rolach, a potem posypały się propozycje z innych teatrów. Wyjechał do Krakowa.
W 1908 r. Zelwerowicz powrócił do Łodzi i objął dyrekcję teatru Victoria przy ul. Piotrkowskiej 67, kreując bardzo nowoczesną scenę z bogatym repertuarem oraz zespołem świetnych aktorów, m.in. Stefanem Jaraczem i Kazimierzem Junoszym-Stępowskim. Pierwszą premierą było „Wesele” Wyspiańskiego i tak rozpoczął się cykl wielkiego narodowego repertuaru dla łódzkiej publiczności: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Fredro. Passa nie trwała jednak długo…
W nocy z 5 na 6 maja 1909 r. gmach teatru Victoria spłonął, a z nim cała garderoba dyrektora oraz artystów warta ponad 6 tys. rubli. Niestety nic nie było ubezpieczone!
Mury przy Cegielnianej
O potrzebie budowy nowego teatru polskiego (bo działały sceny niemieckie i żydowskie oraz rewiowe) mówiono w Łodzi już wcześniej, a po pożarze Victorii Zelwerowicz nie miał się gdzie podziać. Nieoczekiwanie jednak przedsiębiorca transportowy Dawid Tempel oddał do przebudowy na użytek teatru swoje budynki przy ul. Cegielnianej (ob. ul. Jaracza) i tam ulokował się właśnie Teatr Polski pod dyrekcją Zelwerowicza. Adaptacja obiektu kosztowała stosunkowo niewiele, bo 40 tys. rubli, a miasto zyskało nową scenę dla 836 widzów. Pięć miesięcy po pożarze w gmachu przy ul. Cegielnianej ruszył nowy sezon teatralny z „Klątwą” Wyspiańskiego na początek. Zadbano o klasyczny repertuar: Szekspir, Słowacki, Fredro, Ibsen, Hauptmann, a także komedyjki dla masowej publiczności, które miały podreperować stan kasy. Co grano? Farsy takie jak: „Antek Smutny i Jędrek Śmiech”, „Chluba naszego miasta”, „Ciemna plama”, „Białe pawie” czy „Kobieta i pajac”. Tę ostatnią sztukę wystawiono wieczorem 24 października 1911 r., a już po północy stróż zauważył w budynku… ogień. Po paru godzinach z Teatru Polskiego zostały jedynie wypalone mury i zgliszcza.
Tym razem Aleksander Zelwerowicz poniósł jeszcze większe starty niż dwa lata wcześniej, co można oszacować na podstawie spisu ocalałych rzeczy – kostiumy za 375 rubli, biblioteka detektora (500 woluminów), trochę mebli i pianino warte razem kilkaset rubli. Mistrz musiał sprzedać owe resztki za sumę ok. 1000 rubli, choć wartość całego dobytku szacowano na 14 tys. rubli, a z asekuracji dostał tylko 8 tys. Prawie połowa majątku spłonęła.
Trzecie podejście…
W 1912 r. Zelwerowicz został zaangażowany do nowo powstałego warszawskiego Teatru Polskiego założonego przez Arnolda Szyfmana. Pracował w nim z przerwami ponad 35 lat, aż do śmierci. Współpracował też z Redutą Osterwy i innymi teatrami, a w sezonie 1920/1921 ponownie dyrektorował scenie łódzkiej. Wcześniej gościnnie występował ze stołecznymi spektaklami w Teatrze Wielkim Sellina przy ul. Konstantynowskiej (dziś ul. Legionów) w Łodzi. Ten ogromny gmach na 1250 miejsc, otwarty z wielką pompą w 1901 r., niestety również zniknął w pożarze w 1920 r. To jeszcze nie koniec związków Zelwerowicza z Łodzią. Artysta wrócił tu po wojnie jako aktor z Teatrem Wojska Polskiego, ponownie na ul. Cegielnianą. Wspomnijmy jeszcze o działalności pedagogicznej – od 1918 r. Zelwerowicz wykładał w Warszawskiej Szkole Dramatycznej, która w 1932 r. została przekształcona w Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej. W 1945 r. artysta odtworzył PIST w Łodzi, ale kierował nim jedynie przez rok. W 1947 r. wyjechał do Warszawy i uruchomił tam Państwową Szkołę Dramatyczną (przemianowaną później na PWST)), której był rektorem, a potem profesorem i honorowym rektorem do końca życia. Zmarł 18 czerwca 1954 r. w Warszawie, a rok później warszawskiej uczelni nadano jego imię. Pośmiertnie wydano także jego wspomnienia zatytułowane „Gawędy starego komedianta”, choć jego trudne wzloty i upadki na łódzkim bruku nie były raczej humorystyczne…