Niemal wszystkie drużyny Ekstraklasy w najbliższy weekend (18–19 listopada) mają przerwę. Wszystko spowodowane jest meczami eliminacyjnymi do Mistrzostw Europy. Są jednak dwa wyjątki. Widzew Łódź i Ruch Chorzów dogadały się, aby zaległy mecz rozegrać w sobotę, 18 listopada. Dla łodzian sportowo ta decyzja jest ryzykowna, ale zrozumiała. Władze obu klubów chcą pójść na rękę kibicom i stworzyć dla nich piłkarskie święto, zamiast gry w środku tygodnia w późny, grudniowy wieczór. Dlaczego sportowo ta decyzja dla Widzewa jest groźna? Bo dwóch bardzo ważnych graczy wyjechało reprezentować barwy narodowe. Andrejs Ciganiks i Henrich Ravas są już na zgrupowaniu. Dodatkowo zabraknie Mato Milosa, a występ Juana Ibizy stoi pod znakiem zapytania. Co prawda klub ogłosił, że po badaniach zawodnik trenuje normalnie, jednak w meczu z Zagłębiem Lubin zszedł z boiska już po 45. minutach. Trzy punkty w tym meczu są arcypotrzebne drużynie Daniela Myśliwca. Ostatnie wyniki sprawiły, że zespół spadł z połowy tabeli na dość niską pozycję.

POLECAMY

fot. ŁÓDŹ.PL
Najpiękniejsze drewniane budynki w Łodzi. Niepowtarzalny klimat! [ZDJĘCIA]
10 najbogatszych gmin w woj. łódzkim. Lider najlepszy w Polsce! [RANKING]

Nowa stara miotła

Chorzowski zespół wykonał ostatnio bardzo dziwny ruch na ławce trenerskiej. Jarosława Skrobacza, który zrobił z drużyną trzy awanse z rzędu, zwolniono. Zapewne chciano dać drużynie nowy impuls, żeby wygrzebała się z dna tabeli, jednak zadziwiające jest, że tym impulsem ma być Jan Woś, czyli dotychczasowy asystent Skrobacza, którego doświadczenie w prowadzeniu pierwszej drużyny jest znikome. Czy ten manewr da punkty w Łodzi? Przekonamy się w sobotę, 18 listopada, o godz. 17:30.

  • Widzew Łódź