To, że nie będą dla SC Potsdam prostymi przeciwniczkami łodzianki próbowały pokazać już na samym początku. Mecz, jak można było się tego spodziewać, zaczął się od szybkiej i zaciętej wymiany piłek. Mocne ataki Mitrović były najwyraźniej zaskoczeniem dla przyjezdnych. Te jednak szybko się otrząsnęły i uruchomiły dobrą zagrywkę, uszczelniając jednocześnie blok. W tym elemencie niezawodna okazała się Tara Taubner. Dzięki temu Poczdam zbudował sobie niewielką przewagę 3-4 punktów.  W końcówce zespół Budowlanych nieco przyspieszył i skrócił dystans do raptem jednego punktu. Nie wytrzymał jednak wysokiego tempa i oddał inicjatywę.

Im dalej w mecz, tym było trudniej. Poczdam zaprezentował swój znak firmowy, którym jest znakomita obrona. Z kolei łodzianki miały problemy ze skutecznym atakiem i zagrywką. Dlatego przyjezdne już na początku drugiej partii zbudowały sporą przewagę. Mackenzie May spisywała się w ataku poniżej oczekiwań. Przewaga rosła, a siatkarki Budowlanych nie miały pomysłów na przełamanie złej passy - ani na pokonanie niemieckiej obrony, ani na przebicie się przez szczelny blok. W tej partii gospodynie musiały uznać wyższość przeciwniczek.

W trzecim secie na chwilę udało się zatrzymać rozpędzoną niemiecką maszynę. Łodzianki zaczęły grać dokładniej, popełniały też mniej błędów. Małgorzata Lisiak zabrała się za atak. Wtórowała jej Bielica i Mitrović. Szczelniejszy stał się blok. To przyniosło efekty w postaci niewielkiego prowadzenia 10:8. Później co prawda Poczdam wyrównał, ale łodzianki nie dawały za wygraną. Przez większość seta oglądaliśmy zaciętą walkę o każdy punkt. W końcówce mieliśmy prawdziwą wojnę nerwów. Niestety, większą dojrzałością wykazały się Niemki. Siatkarki Budowlanych doprowadziły jeszcze do gry na przewagi, ale kiedy Poczdam miał drugą piłkę setową w górze, gospodynie fatalnie się pomyliły i musiały na swoje konto zapisać pierwszą porażkę w tegorocznej Lidze Mistrzyń.

Grot Budowlani Łódź — SC Potsdam 0:3 (21:25, 18:25, 24:26)