Zastój w przemyśle rujnował przede wszystkim właścicieli ręcznych tkalni, którzy przyczyn kryzysu w włókiennictwie upatrywali we wprowadzeniu maszyn parowych. Inicjatorami zajść byli właściciele ręcznych warsztatów, notabene późniejsi przemysłowcy, m.in. Juliusz Heinzel, Ernest Kindermann, czy Edward Hentschel. Tkacze zaczęli gromadzić się na Piotrkowskiej, przy posesjach nr 11–13, gdzie mieściła się gospoda czeladników i gdzie na rogu ulicy Zawadzkiej (Próchnika) znajdowała się fabryka Vorwerka oraz szynk i cukiernia Petera.
Demonstranci chcieli zburzyć tkalnię mechaniczną A. Prussaka przy ul. Kościelnej, lecz zostali odparci przez policję i robotników fabryki. Następnego dnia czeladź uzbrojona w drągi i łomy ponownie zgromadziła się przed gospodą tkacką, a tłum ruszył w kierunku ul. Głównej. Przybywszy na Wodny Rynek, wdarto się do fabryki Scheiblera i łomami rozbito mechaniczne krosna. Po północy grupa demonstrantów ruszyła Piotrkowską na Stare Miasto, aby dokończyć burzenia fabryki Prussaka. Na moście nad Łódką zatrzymał ich oddział 50 kozaków, który wraz z policją i mieszkańcami Starego Miasta rozpędził demonstrantów. Aresztowano kilkadziesiąt osób – 22 wysłano do więzienia w Łęczycy.