Od samego początku obie drużyny nie mogły złapać właściwego rytmu. Gra była rwana, brakowało płynności, co sprawiało, że mecz momentami przypominał przedsezonowe starcia towarzyskie. Jednak w pewnym momencie Wisła Płock zaczęła narzucać swój styl gry. Efektem był gol Rafała Wolskiego w 40. minucie. Główną winę za stratę bramki ponosi Mateusz Żyro, jednak zarówno Henrich Ravas, jak i Andrejs Ciganiks mogli zachować się lepiej. 

Po przerwie Widzew Łódź chciał zaatakować wyżej. Jednak to gospodarze jako pierwsi stworzyli okazję bramkową i tylko szczęściu Janusz Niedźwiedź może przypisywać to, że nie padł z niej gol. RTS próbował, ale wyraźnie się tym męczył. Nie wychodziło nic, szarpał Bartłomiej Pawłowski, z daleka próbował Julian Shehu, ale piłka nie chciała wpaść do siatki.

POLECAMY

Filmy i seriale kręcone w Łodzi. Jesteś kinomaniakiem? To musisz rozpoznać te kadry! [QUIZ]

Burzliwa historia hotelu Centrum. Wybierały go gwiazdy i prostytutki. A co tu powstanie?

Widzew Łódź gra do końca

Łodzianie w tym sezonie już nie raz udowodnili, że trzeba na nich uważać do ostatniej sekundy meczu. Tak było też tym razem. Duże zamieszanie w polu karnym, w którym najlepiej odnalazł się Jordi Sanchez i czubkiem buta wepchnął piłkę do bramki. Prócz zdobyczy punktowej cieszyć może właśnie przełamanie hiszpańskiego napastnika, dla którego był to pierwszy gol w 2023 roku na ligowych boiskach. 

W następnej kolejce (19 marca) Widzew na własnym stadionie podejmie Lecha Poznań. 

40’ Wolski, 90+6’ Sanchez

Ravas – Żyro (90’ Kreuzriegler), Szota, Stępińki – Ciganiks (79’ Zieliński), Kun, Hanousek, Milos (79’ Sypek) – Hanesn (57’ Shehu), Pawłowski – Sanchez