Jedynym miłym akcentem dla kibiców ŁKS-u był powrót do pierwszego składu Klaudii Alagierskiej, która długo zmagała się z kontuzją. Gwiazda łódzkiej drużyny znalazła się w składzie, ale nie miała okazji pograć. Być może właśnie dlatego łodzianki miały problemy już od samego początku spotkania. Gospodynie zaczęły mecz z wysokiego c, zaliczając całą serię punktową, która znokautowała przeciwniczki. W pewnym momencie na tablicy było już 10:4. W ataku nie do zatrzymania był duet Laak - Damaske. Łodzianki natomiast były bezradne w obronie.
Nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie meczu podtrzymał jeszcze drugi set, który był nieco bardziej wyrównany. Niestety łodzianki zatrzymały się przy wyniku 18:18 i całkowicie oddały inicjatywę rywalkom. Wystarczyło kilka precyzyjnych ataków, blok i jeden as serwisowy, żeby całkowicie rozmontować obronę łódzkiej drużyny.
Prawdziwie gorzką lekcję ŁKS dostał w trzeciej partii. Bielszczanki punktowały przyjezdne prawie w każdym elemencie gry. Do tego łodziankom najwyraźniej osunął się grunt pod nogami, bo popełniały błędy. Jedynym jasnym punktem gry Łódzkich Wiewiór była Julita Piasecka. Jedna zawodniczka nie może jednak w pojedynkę odmienić losu spotkania. BKS pewnie zmierzał do zwycięstwa i wygrał set do 15, a cały mecz, w pełni zasłużenie, 3:0.
Teraz przed Łódzkimi Wiewiórami kolejne starcie w Lidze Mistrzyń. Już w czwartek zmierzą się z rumuńskim CS Volei Alba-Blaj. Będzie to wyjątkowo ważny mecz. W przypadku wygranej za trzy punkty ŁKS awansuje na 2. miejsce w swojej grupie, czyli miejsce premiowane awansem do fazy pucharowej. Przegrana z BKS-em nie jest dobrym prognostykiem przed walką w europejskich parkietach. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że porażka to jedynie efekt świątecznego rozleniwienia i w ciągu tygodnia biało-czerwono-białe doszlifują formę.
BKS Bielsko-Biała — ŁKS Commercecon Łódź, 3:0, (25:21, 25:19, 25:15)