Odkąd pamięta, uwielbiała zwierzęta i dobrze czuła się w ich towarzystwie. Już lata temu chciała znaleźć związaną z nimi pracę, ale brakowało jej odwagi, aby spełnić to pragnienie. W tamtym momencie zwyciężył pragmatyzm. 

– Poszłam na studia ekonomiczne, a potem zaczęłam pracować w księgowości. Teraz jestem zatrudniona w dziale HR – mówi Jolanta Adamkiewicz. – Gdy skończyłam 40 lat, uświadomiłam sobie, że jeżeli nie zrobię czegoś, aby zrealizować swoje dawne marzenie, prawdopodobnie już nigdy nie uda mi się tego zrobić. A wtedy mogłabym do końca życia żałować.

Specjalne studia z behawiorystyki

Łodzianka, aby rozwinąć swoją pasję, podjęła studia podyplomowe na kierunku behawiorystyka zwierząt towarzyszących, zdecydowała się na specjalizację „koty”. Uczyła się w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Podczas studiów zdobyła mnóstwo teoretycznej wiedzy i dowiedziała się wielu rzeczy związanych z etologią, behawiorem, weterynarią, dietetyką i hodowlą. 

– Nauczyłam się też tego, jak rozwiązywać kocie problemy – podkreśla.

Pełno wyzwań

Dzięki studiom Jolanta Adamkiewicz nabrała pewności siebie i siły, aby działać w zawodzie behawiorystki oraz pomagać zwierzętom i ich opiekunom. Wspiera osoby, które nie potrafią znaleźć ze swoim kotem wspólnego języka. Rozwiązuje takie problemy jak konflikt między kotami, załatwianie się poza kuwetą lub agresja w stosunku do właściciela.

– Konsultacja behawioralna polega na wywiadzie z właścicielem oraz ocenie zachowania zwierzęcia i środowiska, w którym żyje. Następny krok to określenie problemu i przygotowanie programu naprawczego. Na końcu wspiera się opiekuna w procesie zmiany i informuje o postępach – tłumaczy Jolanta.

To bardzo ekscytująca praca, ale też pełna wyzwań, ponieważ każdy zwierzak jest inny. Łodzianka zdaje sobie sprawę z tego, że cały czas musi się rozwijać i kształcić, dlatego regularnie bierze udział w szkoleniach i konferencjach. Poza tym ma w swojej domowej biblioteczce 80 książek o kotach i wciąż poszukuje nowości. Chętnie czyta artykuły i prasę branżową. Rozwija również swoją stronę internetową kociabehawiorystka.pl i facebookowy fanpage o tej samej nazwie.

Oprócz tego jest wolontariuszką grupy „KOTYlion z miłości do kotów” i przez prawie rok co tydzień samodzielnie dyżurowała w kociarni, gdzie sprzątała, karmiła zwierzaki i podawała im leki. Angażowała się też w różne zbiórki. Teraz ze względu na nadmiar obowiązków planuje w większym stopniu zająć się organizowaniem pomocy rzeczowej i finansowej dla potrzebujących kotów. 

Ogrom szczęścia

W domu ma cztery pupile: dwa psy – Leona i Tymka – oraz dwa niewidome koty.

– Maks i Tosia to koty po przejściach, które adoptowałam, aby im pomóc – opowiada łodzianka. – Niepełnosprawność wcale nie jest wyrokiem, a zwierzaki, które muszą się z nią mierzyć, mogą żyć normalnie i być cudownymi kompanami. Oczywiście są pewne utrudnienia, ale najważniejszy jest ogrom szczęścia i radości, które mi dają.  

W przypadku niewidomych kotów trzeba uważać na to, gdzie stoją meble i sprzęty domowe. Nie można zbyt często zmieniać ich położenia oraz zostawiać na podłodze porozrzucanych rzeczy. O tym, że niepełnosprawność zwierzęcia nie zawsze przeszkadza w jego codziennym życiu, świadczą umiejętności Maksa. Kocur, mimo że nie widzi, ma dobrze rozwinięty słuch i chętnie poluje na muchy. 

– Żaden owad nie ma z nim szans – podkreśla Jolanta.  

Choć jej mąż woli psy, ona trochę bardziej lubi koty. Ceni je za ich niezależność, piękno i dumę, a także za to, że nie dały się zdominować człowiekowi. Niemniej jednak razem tworzą zgraną rodzinę, bez żadnych podziałów.

Ciekawostki o kotach:

  • Bezpośrednie wpatrywanie się w oczy kota to wielki nietakt. Gdy jednak postanowimy w nie patrzeć, powinniśmy co jakiś czas powoli przymykać własne oczy. Takie zachowanie koty traktują jako coś pozytywnego.
  • Gdy kot wskakuje nam na kolana, a potem nagle odwraca się tyłem, nie należy się złościć, tylko cieszyć. W ten sposób pokazuje, że całkowicie nam ufa.