ZDJĘCIA
Piłkarze i kibice ŁKS-u do rozgrywek w 1997 r. przystępowali w minorowych nastrojach. Poprzedni sezon nie ułożył się po ich myśli. Mimo rozbudzonych nadziei po przejęciu klubu przez Antoniego Ptaka zakończyli rozgrywki raptem na szóstym miejscu, a po mistrzostwo sięgnął wówczas Widzew, czyli rywal zza miedzy. Na domiar złego ogromnym ciosem okazało się odejście z drużyny Macieja Terleckiego, który przeniósł się właśnie do Widzewa. Później nieświadomie przyczynił się do zdobycia przez ŁKS tytułu, ale nie uprzedzajmy faktów.
POLECAMY
Nie wygląda to najlepiej
Początek sezonu też nie zwiastował nic dobrego. Pierwsze mecze nie układały się po myśli ełkaesiaków, którzy duże nadzieje wiązali z powrotem do klubu utalentowanego napastnika Marka Saganowskiego. Ten, razem z Mirosławem Trzeciakiem, miał grać „na szpicy” i rozwiązać worek z golami. Mimo to ŁKS przegrał m.in. z Górnikiem, a później z Wisłą i dopiero w meczu Odrą Wodzisław, w ostatnich minutach wyrwał zwycięstwo, chroniące przed wizytą w strefie spadkowej. Nie wyglądało to najlepiej. Dopiero od piątej kolejki łodzianie zaczęli grać solidną piłkę, uszczelnili defensywę (spora w tym zasługa legendarnego bramkarza Bogusława Wyparły) i włączyli się do gry o pierwsze miejsce w tabeli.
Łódzka twierdza
Jak się później okazało, kluczem do sukcesu stała się nie gra ofensywna, ale bardzo szczelna obrona. Tę ŁKS miał w mistrzowskim sezonie najlepszą w lidze. Z kolei wsparciem dla defensywy była druga linia, a jej filarem stał się Tomasz Kłos, który niespodziewanie zaczął strzelać bramki, jakby w zastępstwie za „rozkręcającego się” Saganowskiego. Ten rzeczywiście potrzebował trochę czasu na wejście do gry. Swoje snajperskie umiejętności pokazał dopiero w rundzie wiosennej. Przerwanej niespodziewanie...
POLECAMY
Wielka niepewność
ŁKS konsekwentnie piął się w górę tabeli. W połowie sezonu na stałe rozgościł się w pierwszej trójce i na trybunach przy al. Unii Lubelskiej coraz częściej dało się słyszeć zdanie „Jak nie teraz, to kiedy?”. I wtedy, jak grom z jasnego nieba, spadła na kibiców informacja o wypadku drogowym Marka Saganowskiego. Oznaczał on koniec gry piłkarza w tym sezonie, a dla całej drużyny wielką niepewność. Czy znajdzie się godny następca? Na szczęście się znalazł. Do akcji z konieczności wkroczył Mirosław Trzeciak, który niespodziewanie zaczął strzelać bramki!
Nerwowa końcówka
Wszystko wskazywało na to, że ŁKS o pierwsze miejsce w lidze będzie bił się do ostatniej kolejki. Był to w dużej mierze efekt nie najlepszej postawy na początku rundy jesiennej. Na dwie kolejki przed końcem Rycerze Wiosny zajmowali pierwsze miejsce i mieli niewielką, 2-punktową przewagę nad Polonią Warszawa. Wówczas pomocną dłoń do ełkaesiaków wyciągną Widzew, razem z antybohaterem Biało-Czerwono-Białych – Maciejem Terleckim. Widzew mierzył się właśnie z Polonią i musiał zabrać jej punkty, żeby drużyna z al. Unii Lubelskiej zapewniła sobie tytuł w przedostatniej kolejce. Widzewiacy z Polonią wygrali, a gola, który przypieczętował zwycięstwo, strzelił właśnie Terlecki. W Łodzi mogli otwierać szampany! ŁKS jednocześnie wygrał z KSZO i po 40 latach zdobył swoje drugie w historii mistrzostwo Polski.
Niestety, radość nie trwała długo. Czasy Antoniego Ptaka w ŁKS-ie nie należały do najstabilniejszych. Spora część mistrzowskiego składu odeszła z drużyny i w kolejnym sezonie Rycerze Wiosny nawet nie mogli marzyć o obronie tytułu. Później ŁKS musiał się zmierzyć z kolejnym kryzysem i spadkiem do II ligi, ale to już historia na zupełnie inną opowieść.
Mistrzowski skład:
Bramkarze: Bogusław Wyparło, Tomasz Szczerbicki, Michał Sławuta
Obrońcy: Tomasz Kłos, Tomasz Kos, Witold Bendkowski, Rafał Pawlak, Tomasz Romaniuk, Mauro Sergio Da Silva, Fernando Batista
Pomocnicy: Tomasz Lernat, Grzegorz Krysiak, Daniel Treściński, Rafał Niżnik, Rodrigo Jose Carbone, Dalington Omodiagbe, Ariel Jakubowski, Zbigniew Wyciszkiewicz, Tomasz Wieszczycki, Saulo Pereira de Varvalho, Kacper Derczyński
Napastnicy: Marek Saganowski, Mirosław Trzeciak, Daniel Dubicki, Austin Hamlet, Tomasz Cebula