Przed trudniejszym zadaniem stanął zespół Budowlanych, który musiał zmierzyć się z aktualnym Mistrzem Polski. I choć obyło się bez niespodzianki, to łodzianki pokazały “pazur”. Były groźnymi przeciwniczkami, a wygrana Chemikowi nie przyszła łatwo. Z kolei ełkaesianki pokazały, co potrafią. Zmierzyły się ze swoim najpoważniejszym rywalem w tym sezonie i z tej rywalizacji, już po raz trzeci, wyszły zwycięsko.

Waleczne Budowlane

Początek pierwszego półfinał na pewno nie przebiegał po myśli aktualnych Mistrzyń Polski. Jeśli siatkarki Chemika Police spodziewały się łatwej wygranej, to bardzo się przeliczyły. W pierwszym secie oglądaliśmy, do pewnego momentu, wyrównaną grę. W drugiej partii łodzianki przejęły inicjatywę i zmusiły zespół Chemika do pościgu. Znakomicie spisywała się Monika Fedusio, która powróciła do gry po przerwie związanej z kontuzją. Wybrała dobry moment, bo była prawdziwą podporą drużyny. Fantastycznie spisywała się w ataku, punktowała raz po raz, podczas gdy Chemik z tym właśnie elementem miał spore problemy. Drużyna Mistrzyń Polski lepiej radziła sobie za to w bloku. Do tego łodzianki popełniały sporo błędów. Gdyby nie oddawały punktów “za darmo”, mogłyby pochwalić się bardziej imponującymi zdobyczami punktowymi. Energii siatkarkom Budowlanych wystarczyło niestety tylko na dwie pierwsze partie. Zbrakło przede wszystkim dobrej gry Melis Durul. Mocne ataki Fedusio nie wystarczyły. Chemik z kolei skutecznie blokował na skrzydłach. W efekcie niespodzianki nie było. Faworyt wygrał trzeci set do 19, a czwarty do 16 i tym samym, jako pierwszy awansował do finału Pucharu Polski.

Zwycięskie Wiewióry

Mecz zaczął się pod dyktando ŁKS-u. Łodzianki były znakomite w obronie, a rzeszowiankom naprawdę trudno było znaleźć drogę do pola swoich przeciwniczek. Kluczem był mocny serwis i mało błędów. Wrażenie na siatkarkach Chemika na pewno robiła też mocna zagrywka. Kryzys przyszedł w drugim secie, w którym to ŁKS musiał gonić wynik. Pokazał jednak swoją dojrzałość. Nie tylko wytrzymał presję i w końcówce wyrównał, ale wyrwał wygraną z rąk rzeszowianek. Na uwagę zasługuje tu gra Pauliny Maj-Erwardt, która “wyciągała” najtrudniejsze piłki i “ustawiała” całą obronę łodzianek. Dzięki temu mecz obfitował w długie wymiany piłek, z których częściej zwycięsko wychodził zespół ŁKS-u. Do czasu. W trzecim secie zaczął popełniać sporo błędów i oddał partię rzeszowiankom. Po tej wpadce z łodzianek uciekła sportowa złość. Całkowicie oddały pole Chemikowi i zdobyły zaledwie 16 punktów! W efekcie do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. I rozstrzygnął na korzyść drużyny z Łodzi. Ale kibice, którzy tłumnie przyjechali do Nysy, mogli dostać zawału serca. Rzeszowianki obroniły piłkę setową, ale to zespół ŁKS-u trzymał nerwy na wodzy i ostatecznie zdobył punkt na wagę awansu.

Półfinały Pucharu Polski:

  • Chemik Police — Grot Budowlani Łódź 3:1 (25:19, 24:26, 25:19, 25:16)
  • Developres Rzeszów — ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (17:25, 23:25, 25:20, 25:16, 14:16)
  • ŁKS Łódź