Kościół Ewangelicki doktrynalnie sprzeciwiał się kultowi świętych, w tym również św. Mikołaja i starano się upowszechnić wierzenie, że prezenty przynosi dzieciom Dzieciątko Jezus. Grzeczne dzieci mogły znaleźć prezent w bucie postawionym w noc 6 grudnia. Przed świętami, zgodnie z niemieckim zwyczajem, domy odwiedzał także Knecht Ruprecht (pomocnik św. Mikołaja), którego domeną było symboliczne wymierzenie kary rózgą.

W łódzkich rodzinach ewangelickich 6 grudnia wizyty składał jednak zwykle św. Mikołaj. Przekazywał on słodycze i kolorowy papier do wykonania ozdób na choinkę – grę o nazwie „para czy nie para”.

Przy okazji warto wspomnieć, że w czasie żydowskiej Chanuki nie było zwyczaju dawania prezentów, ale przekazywano dzieciom drobne pieniądze, czyli „chanukowy gelt”. Bardzo popularny był też drejdel, czyli czworoboczny bączek z hebrajskimi literami nawiązującymi do cudu rozmnożenia oliwy. Podczas tej zabawy można było wygrać cukierki i czekoladki. agr