Obu drużynom bardzo zależało na zdobyciu trzech punktów, choć motywacje nieco inne. Legia po słabszym okresie musi odrabiać straty, jeżeli wiosną chce włączyć się w walkę o mistrzostwo. ŁKS jest na dnie i każdy punkt jest na wagę złota. Pierwsze dziesięć minut było dość zaskakujące dla wszystkich. Łodzianie zupełnie nie czuli respektu przed wyżej notowanym rywalem. Bardzo aktywny był Kay Tejan, dużo pracował również Engjell Hoti. To wszystko mogło być zaprzepaszczone już w 13. minucie. Jouse zagrał bardzo dobrze do Blaza Kramera, ale w sytuacji sam na sam świetnie zachował się Aleksander Bobek. Od tego momentu przewaga Wojskowych rosła. Dobrze spisywała się obrona Rycerzy Wiosny, choć kiedy piłka przechodziła blok defensywny, to napastnicy Legii fatalnie pudłowali. Kiedy pierwsza część gry dobiegała końca i kibice gospodarzy cieszyli się z niezłej gry swoich piłkarzy i dobrego wyniku stała się rzecz, której niewielu się spodziewało. Piękną akcją popisali się Hoti, Tejan oraz Bartosz Szeliga, lecz piłka została wybita przed pole karne. Wpadła jednak pod nogi Daniego Ramireza, Hiszpan uderzył bez namysłu, a futbolówka po odbiciu od Jędrzeja Zająca wpadła do siatki. Do końca pierwszej części gry udało się utrzymać prowadzenie.
POLECAMY
Ostrzał bramki
Od początku drugiej połowy do mocnego ataku ruszyła Legia. Zaczął Bartosz Slisz atomowym uderzeniem, z którym poradził sobie Bobek. Tak dobrze nie było już kilka minut później. Po prawej stronie piłkę otrzymał Paweł Wszołek, uderzył z ostrego kąta, piłka odbiła się od Adraiena Louveau i wpadła do bramki między nogami bramkarza. Później nastąpiła prawdziwa kanonada. Warszawiacy strzelali, a piłka lądowała trzy razy na poprzeczce i raz na słupku. Do końca meczu szczęście nie opuściło ŁKS i dzięki temu dość sensacyjnie wyrywają jeden punkt w starciu z Legią.
45’ Zając
51’ Wszołek
Bobek – Głowacki, Flis, Nacho (42’ Gulen), Szeliga – Louveu, Mokrzycki (87’ Lorenc) – Zając (72’ Młynarczyk), Ramirez (72’ Pirulo) Hoti (86’ Małachowski)– Tejan