Pomysł na stworzenie pierwszych świeczek powstał kilka lat temu przy okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Łodzianka szukała wtedy pomysłu na prezenty dla swoich bliskich. Chciała, żeby to było coś wyjątkowego. – Kupiłam pierwszy zestaw do świec sojowych, przygotowałam je i obdarowałam nimi rodzinę i przyjaciół. Nikt się czegoś takiego nie spodziewał – przyznaje z dumą Dominika. Jak podkreśla, jej pierwsze świeczki nie były idealne. Dopiero z czasem wyrobiła sobie rękę i wymyśliła kilka przydatnych trików, dzięki którym unika niedoskonałości.
Oryginalna nazwa
Po zrobieniu kilku świeczek uświadomiła sobie, że to ciekawe zajęcie, które można by dalej rozwinąć. Mimo że cały czas pracuje na etacie w banku, w wolnych chwilach przygotowuje kolejne świece i wykorzystuje nowe zapachy. Z biegiem czasu założyła profile na Facebooku i Instagramie, na których systematycznie pokazuje swoje produkty. W pewnym momencie wyszła również do ludzi i zaczęła pojawiać się na łódzkich targach. Swoją markę nazwała Sknocone po łódzku. – Ta nazwa nawiązuje do knota, ale początkowo bliscy zwracali mi uwagę, że będzie mogła kojarzyć się negatywnie, bo słowo „sknocić” oznacza też „zepsuć”. Wiedziałam, że nadanie takiej nazwy jest ryzykowne, ale mimo wszystko zdecydowałam się na nią i teraz nie żałuję. Moi klienci dobrze ją przyjęli – dodaje Dominika.