Terminarz nie był zbyt łaskawy dla ŁKS. Już w pierwszym meczu łodzianie trafili na Legię Warszawa, dodatkowo grali na wyjeździe, zatem porażka 3:0 nikogo nie dziwiła. Było sporo utyskiwania na grę w defensywie, ale kibice nie mieli minorowych nastrojów. W meczu z Ruchem wszyscy już jednak liczyli na 3 punkty i pewne zwycięstwo, a było zupełnie inaczej. ŁKS zaprezentował się jeszcze słabiej, przegrał, a do tego na dłuższy czas ze składu wypadł Kaj Tejan. Teraz wszyscy pokładają nadzieję w tym, że spotkanie w ramach trzeciej kolejki będzie rozgrywane w Łodzi. Stadion Króla pozostaje niezdobyty od ponad roku. Nawet kiedy w ramach Pucharu Polski przyjeżdżały tu drużyny z Ekstraklasy, nie dawały rady gospodarzom w regulaminowym czasie gry. Czy spotkanie na własnym obiekcie pomoże drużynie Kazimierza Moskala? Oby. Dwie porażki nie czynią jeszcze dramatu, ale trzy pierwsze mecze bez punktu byłyby już czarną serią.
Wieczny kandydat do spadku
Korona Kielce awansowała do Ekstraklasy rok temu, razem z Widzewem Łódź i Miedzią Legnica, i od razu stała się głównym kandydatem do spadku, jednak dobrą końcówką sezonu zapewniła sobie utrzymanie. W tym roku jest podobnie. Znów wszyscy skreślają Złocisto-Krwistych, a ci znów chcą pokrzyżować prognozy dziennikarzy, zatem punktowanie z takimi przeciwnikami jak ŁKS jest wręcz obowiązkiem. Kto będzie górą? Dowiemy się w piątek (4 sierpnia) o godz. 20:30.